Orgasmatron i Bloody Mess 5.01.2025 Potok- Relacja

0
73

W niedzielę 5 stycznia odwiedziłem warszawski Potok.

Nie bywam tam wcale rzadko, zdarza mi się tam także organizować w tym miejscu własne koncerty. Tym razem okazja była jednak wyjątkowa, na scenie miały bowiem w wybrzmiewać utwory Motörhead.

Lekko ponad tydzień wcześniej wspominaliśmy 9. rocznicę śmierci Lemmyego Kilmistera, nie mogłem więc odpuścić takiego występu, szczególnie, że odpowiedzialnym za zagranie muzyki legendy brytyjskiego metalu, miał być zespół Orgasmatron. Szybko rzućmy okiem czym Orgasmatron jest. To zespół złożony z muzyków takich formacji jak Acid Drinkers (Titus), Turbo (Wojciech Hoffman), Flapjack (Maciej Jahnz), Titus’ Tommy Gunn (Michał Dolski) czy Ceti (Piotr Szpalik). Śmiało można więc powiedzieć, że lepszego składowo tribute bandu grającego właśnie te utwory w Polsce po prostu nie ma.


Do klubu wszedłem o godzinie 20:00, idealnie na start. Proces sprawdzania czy też zakupu wejściówek szedł bardzo sprawnie, więc po kilku chwilach byłem w lekko już zatłoczonej sali koncertowej przy ulicy Potockiej 14. Na scenie prezentowali się chłopcy z zespołu Bloody Mess, który tego dnia otwierał całą imprezę. Muszę powiedzieć, że twórczość tego zespołu dotychczas mnie omijała i po usłyszeniu paru utworów wiem już dlaczego. Muzyka, którą Panowie prezentowali jest muzyką momentami eksperymentalną, momentami korzystającą ze sprawdzonych rozwiązań, ale z całą pewnością nie można przypisać jej łatki “old school”. Utwory zagrane świetnie na poziomie wykonawczym (zwracam szczególną uwagę na bardzo utalentowanego i charyzmatycznego wokalistę!) pozostawały więc gdzieś poza moją bańką muzyczną. Warto jednak zobaczyć Bloody Mess jeśli szukacie różnorodności. Usłyszycie tu nu-metal, różne odmiany rocka, żeby po chwili usłyszeć numer oparty na punkowej perkusji, a parę minut później zostać potraktowany niemal rapową nawijką.


Przerwa między koncertami była krótka. Obsługa sceny i muzycy uwijali się w pocie czoła, żeby jak najszybciej zacząć kolejny występ. Już na jej początku dowiedziałem się, że organizatorzy doszli do sold outu, a sala na Orgasmatron będzie wypełniona po brzegi. Czym prędzej skierowałem się więc z powrotem w kierunku sceny, aby zająć odpowiednie miejsce. Przyznać się muszę, że znałem set zespołu już przed występem, czekałem więc z niemałymi wypiekami na twarzy by usłyszeć swoje ulubione numery. Nie brakowało także we mnie ciekawości, nigdy wcześniej bowiem nie widziałem Orgasmatronów na żywo. Nie zawiodłem się, tyle mogę powiedzieć.

Tribute został otwarty od numeru “Rock Out”.
Publiczność zareagowała od razu bardzo entuzjastycznie. A właśnie, o publiczności słów kilka! Takiego pomieszania z poplątaniem pod sceną nie widziałem od dawna. Z jednej strony starsi państwo przyszli sobie na małżeńską randkę, z drugiej dwoje osiemnastolatków popijając piwko wykrzykuje każde słowo, pod sceną ojciec z synem, w środku najpiękniejsi wiekiem trzydziestolatkowie w całym spektrum emocji (od spokojnych, po tych których emocje rozrywają).

Jedno ich łączyło – muzyka i niesamowity kontakt Titusa ze wszystkimi, którzy tego dnia dotarli do Potoku. Między utworami wokalista Acid Drinkers nie mówił wiele, ale teksty który rzucał były bardzo w jego stylu, co świetnie komponowało się z stylem Motörhead. Wydawało się, że to wszystko jest sobie pisane. Jeśli ktoś jednak nadal miał wątpliwości, to na pewno rozwiał je fenomenalny wykon kawałka “Rock’N’Roll”, po którym błyskawicznie wleciało “Louie, Louie”. Dalej zespół zdawał się płynąć z prądem twórczości Kilmistera dokładnie tak samo jak publiczność, a muzycy zdawali się bawić się najlepiej ze wszystkich. Set składał się z siedemnastu utworów, nie będę więc wymieniał ich wszystkich, ale powiem tylko, że nie zabrakło takich hitów jak “Hellriser”, “Killed by Death”, “Born to Rise Hell”, czy zagranych na bis “Ace of Spades” i “Overkill”.


Tego wieczora przybyłem tam zupełnie pozbawiony energii pod sobotnim wieczorze, a wyszedłem z klubu podśpiewując, podskakując i grając na powietrznej gitarze. Myślę, że to właśnie najlepiej świadczy o tym co potrafi zrobić z odbiorcą występ Orgasmatron. Jeśli będziecie mieć okazję, by się na nich wybrać – idźcie koniecznie!

Na sam koniec wielkie dzięki dla Potoku i ekipy Wiary Rocka za organizację tego wspaniałego wydarzenia! March ör Die!

Pełną galerię zdjęć znajdziecie na naszym FB: KLIK

Tekst: Bartosz Musiał

Foto: Małgorzata Wasilewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj