Ereles…czyli Wiara(w)Rocka

0
683

Dzisiaj nie zamierzam pisać o kolejnej płycie której stuknęło ćwierćwiecze, ale takiej która skończyła dopiero roczek. Mówię tutaj o debiucie płytowym piaseczyńskiej Ereles, który akurat na rynku muzycznym wcale debiutantami nie są. Bardziej zorientowani fani rodzimego rocka kojarzą członków zespołu z bardziej znanego Kabanosa, którzy akurat postanowili sobie niezobowiązująco pohałasować razem i w ten sposób możemy się cieszyć debiutancką płytą pt. ”Krok Odwagi”.

Mając w ręku zafoliowaną płytę, zanim człowiek zaznajomi się z zawartością muzyczną możemy pomyśleć, że faktycznie zespół dokonał sporego  Kroku Odwagi dając na okładkę płyty klimaty wakacyjne rodem z Karaibów. Osobiście okładka kojarzy mi się z singlem Boney M „ Holiday”, co mi nie przeszkadza, bo uwielbiam takie klimaty. W konsternację możemy popaść dopiero jak cover skojarzymy z wypowiedziami muzyków oraz z ich portfolio. Bo ciężko tak piękną plaże skonfrontować z ponurym Seatle z lat 90 czy garażowym graniem alternatywnego rocka, którego wpływy możemy usłyszeć w muzyce Ereles, ale o tym za chwilę.  A więc mamy okładkę która pomimo swojej prostoty i ślicznej otoczki -intryguje w zestawieniu z muzyką, a chyba o to chodzi artystom, aby nie zostać obojętnym na ich sztukę?

Przejdźmy do muzyki.  Pierwsze co mi wpadło w ucho to singlowe „W tę Noc”, bardzo lubię te wybijanie „grooviaste” ( ale słowo ) rytmu perkusji,  które po chwili zostaje przerwane bardzo fajną zagrywką gitary. Osobiście nie słyszę tutaj grunge na którego wpływy powołują się chłopaki, jest to za bardzo przemyślane granie, ma kilka ciekawych smaczków aranżacyjnych, których próżno szukać na Nevermind. Ciekawie się jeszcze robi jak wchodzi wokal Arka. Nie jest On brudny jak Stanleya czy Kurta , ale łagodny mający jak dla mnie znamiona bardziej britpopowych kapel pokroju Blur. Kontrasty oraz wymienione smaczyki powodują, że już od tego momentu Ereles należy posłuchać dokładniej. Kolejne „Raczej na Dobre”. Wymowa tego kawałka tak optymistyczna, że nie mogę patrzeć inaczej na ten utwór niż jak na utwór rock n rollowy, chociaż zwolnienie w środku kawałka   trochę tonuje nastrój, nie zmienia On jednak odbioru tej piosenki. Nawet wokalnie Arek tutaj wchodzi w górne rejestry co nie zawsze jest to bezpieczne dla rockowych wokalistów szczególnie w Polsce, wychodzi jednak z tego obronną ręką.  Takie granie lubię.  Utwór „Podróż” też bardzo ciekawe, choć już tutaj w końcu możemy się doszukać naleciałości Seatle. Bas nisko chodzi, a melodyka  prowadzi utwór w rejony Pearl Jamowe, szczególnie mi podpasowały klawisze w finale kompozycji.  Bardzo wyraźny wokal Arka będzie miodem dla uszu wszystkich ludzi, którzy są za przekazem w języku ojczystym w polskim rocku.

Mogę tak każdy utwór opisywać, ale chyba nie ma to sensu. Ereles nawiązuje do klasyki rocka lat 90 ale na szczęście ( dla mnie ) nie zamyka się w szufladce z napisem grunge, którego nie ma dużo. Natomiast jest sporo rasowego rocka, czasami rock n rolla, czasami coś zaleci pustynią ( Kyuss? ),a który w połączeniu z ciekawym wokalem i nie banalnymi tekstami  daje nam jedną z ciekawszych grup na rodzimym rynku muzycznym. Wam oddaję możliwość szukania inspiracji gwarantuję będziecie  mieli dużo zabawy. Podsumowując powiem tak. Nie lubię jak artyści na siłę starają się być oryginalni a na zapytanie do czego porównać ich muzykę to się obrażają bo Oni są tacy wyjątkowi. Ereles nikogo nie oszukuje, bierze to co im w duszy gra i zapożyczają od tych co lubią osobiście słuchać. Nie ma w tym chłodnej kalkulacji i patrzenia co by tu zrobić aby być drugim Pectusem. Jest radość grania i świetny rockowy krążek i pomimo ,że osobiście muzycznie siedzę w klimatach o dekadę wcześniejszych polecam go serdecznie.

 

Ireneusz Sikorski