MUZYKA i ja

0
832
foto: Wojciech Kozłowski
foto: Wojciech Kozłowski

Jak to w końcu jest z tą muzyką? Łagodzi ona obyczaje czy też jest punktem zapalnym w treści podobnym do polityki? Czy daje nam coś? Pomaga w życiu? Leczy?

Muzyki zaczęłam słuchać prawie od zawsze, jeśli można tak to powiedzieć. Punktem znaczącym, który pamiętam doskonale był rok 1980. TVP, 19:30 i Wiadomości, w których dziennikarz przekazał smutną informację: „Zginął jeden z muzyków najwybitniejszej grupy muzycznej XX wieku”. I tu zaczyna się moja dość intensywna przygoda z muzyką. Śmierć Johna Lennona bardzo poruszyła mnie, jedenastoletnią dziewczynkę. Niedługo potem na Starym Mieście w Warszawie kupiłam znaczek z podobizną Johna i dumnie nosiłam go na niebieskim tle fartuszka szkolnego. Zgłębianie historii Lennona a tym samym całej magicznej Czwórki z Liverpool, zaczynało wciągać mnie coraz bardziej w rejony muzyczne i już niebawem paleta moich ukochanych artystów była dość obszerna.

Wrażliwość wrodzona zaczęła być dopełniana dźwiękami muzycznymi i tak mi zostało po dziś dzień. Słuchałam muzyki skrajnie różnej i nigdy nie byłam w żadnych tzw. obozach. Potrafiłam słuchać na równi Oddziału Zamkniętego, Lady Pank, Dżemu

foto: strona zespołu OZ

oraz Republiki czy Brygady Kryzys a także Turbo i Niemena. Rynek zachodni to oczywiście wspomnieni Beatlesi, którzy zaczęli przeplatać się z Doorsami, Zeppelinami ale słychać też było Leonarda Cohena czy melodyjne Supertramp i mocniejsze Deep Purple. Nigdy nie starałam zamykać się na gatunek, szanowałam każdą nutę, która docierała do mnie i zostawała na dłużej. Kilkadziesiąt lat temu trudniej było zdobywać płyty swoich ukochanych artystów ale trudno nie znaczy, że nie zdobywało się. Już pod koniec lat 80 zaczęłam budować imperium muzyczne w postaci kaset, winyli. Każdy zakup był i jest nadal celebracją, świętem.

foto: FP Led Zeppelin

Muzyka bardzo pomaga mi, odkryłam jej lecznicze działanie, magię dźwięków. Nie wyobrażam sobie dnia bez słuchania jej, jest dla mnie częścią życia i zdecydowanie uważam, że to ona wraz z literaturą, ukształtowały moje ja. Muzyka wielokrotnie pozwoliła mi przebrnąć przez koszmary życiowe lecząc mą duszę.

 

Kiedyś o działanie lecznicze muzyką, miałam przyjemność zapytać angielskiego artystę, Arthura Browna (utwór „Fire”, ktoś pamięta?), którego poznałam w 2015 i była to dobra  znajomość od pierwszego wejrzenia.

foto: Wojciech Kozłowski

Arthur leczysz muzyką, dźwiękami, wykorzystujesz muzykę do terapii. Czy każdy rodzaj muzyki nadaje się do tego ? Każdy dźwięk można wykorzystać w terapii?

Cała materia jest w stanie nieustannej wibracji. Wszechświat jest dźwiękiem. Każdy przedmiot jest zbudowany z częstotliwości o różnych kombinacjach.

foto: Wojciech Kozłowski

Tak samo, każde miejsce w ludzkim organizmie ma swój dźwięk. Jeśli więc jakaś kombinacja w którejś części ciała – powiedzmy, że w trzecim żebrze – ma zaburzoną harmoniczną wibrację, można ją zrównoważyć przez aplikację odpowiednich częstotliwości. Jeśli przyczyną zaburzeń przepływu energii są emocje, one też mogą być objęte terapią dzięki dobraniu właściwych tonów albo częstotliwości. Niektóre z nich są za wysokie lub niskie, by mogły być słyszane przez ludzkie ucho, ale te dźwięki, które słyszymy, są używane do kombinacji muzycznych. Według hinduskich wierzeń dotyczących ludzkiego ciała, myślący umysł jest kolejnym zmysłem i też może być leczony dźwiękami. Trzeba jednak pamiętać, że w poszczególnych organizmach każde zaburzenie ma swój własny schemat. Tylko właściwie dobrane kombinacje dźwięków mają szanse powodzenia, np. wybrane gatunki muzyki są lepiej akceptowane przez rośliny. Badania mówią, że najpopularniejsza jest muzyka hinduska,

foto: Wojciech Kozłowski

zaraz po niej klasyczna, a później jazz i rock. Myślę jednak, że to jest bardziej skomplikowane. Można zaryzykować stwierdzenie, że zapotrzebowanie na muzykę i dźwięki, którymi chcemy leczyć poszczególne choroby i organy, rożni się w każdym organizmie. Francuski otolaryngolog, dr Tomatis leczył słuch i inne choroby muzyką Mozarta, odpowiednio dostosowaną do mózgu. Odkrył, że dwa małe mięśnie w uchu odpowiedzialne za funkcje słuchu, mają też wpływ na cały system nerwowy. Dzięki temu, zmieniając zdolności ucha do odbioru dźwięku, mógł wysyłać energię do nerwów i kontrolować działanie mięśni. Robił to wszystko stymulując maleńkie mięśnie starannie skalibrowanym dźwiękiem.”

Tak, zdecydowanie MUZYKA jest dobra na wszystko (parafraza utworu „Piosenka jest dobra na wszystko” z Kabaretu Starszych Panów?) i powinna również łagodzić obyczaje.

 

Fire – The Crazy World Of Arthur Brown