[RECENZJA] Z Koniem na Białym Rycerzu w Randkę w Ciemno. Dywagacje nad 3. albumem studyjnym zespołu Nocny Kochanek.

Doczekaliśmy się. Polska się doczekała. Doczekał się ten, który czekał! Niepotrzebne skreślić. Z niemalże precyzyjnością szwajcarskiego zegarka, co dwa lata powstaje nowa płyta Nocnego Kochanka. Nie inaczej było tym razem. Po debiutanckim „Hewi Metal” w 2015 r., oraz „Zdrajcach Metalu” w 2017 r., czas na kolejny owoc pracy o enigmatycznym tytule „Randka w Ciemność”! 

 

Zdobywcy złotej płyty za „Hewi Metal”, oraz „Zdrajcy Metalu”, zdobywcy „Złotego Bączka”, dwa występy na dużej scenie Przystanku Woodstock, oraz regularne Sold-Outy w znanych klubach w Polsce. Nocny Kochanek raczy nas na początku roku albumem „Randka w Ciemność”, który w głównej mierze opiera się o temat relacji damsko-męskich, lecz nie tylko. To tak krótkim tytułem wstępu o twórcach, gdyż wychodzę z założenia, że musiałeś mój drogi czytelniku coś już o Nich usłyszeć, skoro już tu jesteś! Krążek składa się z 11 utworów: 

  1. Randka W Ciemno
  2. Dr O. Ngal
  3. Al. Dente
  4. Pijany Mistrz
  5. Koń Na Białym Rycerzu
  6. Tirowiec
  7. Andrzela
  8. Czarna Czerń
  9. Wódzitsu
  10. Siłacze
  11. Mistrz Przerósł Ucznia
Skład zespołu:
Krzysztof Sokołowski – wokal
Arkadiusz Majstrak – gitara
Robert Kazanowski – gitara
Artur Pochwała – bas
Artur Żurek – perkusja

 

Zaznaczę od razu, że recenzja ta będzie subiektywna w stopniu znacznym, ze względu na pewnego rodzaju sentyment. Płytę otrzymałem kilka dni przed premierą, kilka utworów udało mi się przesłuchać jeszcze w poprzednim roku. Po przesłuchaniu całości albumu za pierwszym razem odnalazłem swojego faworyta, ale o tym później. Najpierw skupmy się na poszczególnych utworach, na koniec zaś wypowiem się o sposobie wykonania, technice i ogólnej ocenie.

  1. Randka w Ciemno

No co poradzisz! Zaczynamy singlem. Tytuł wskazuje, że będzie on mocno związany z tematyką relacji damsko-męskich. Jest to historia o postaci (zaznaczmy!) – płci męskiej, który od dłuższego czasu boryka się z problemem jakim jest samotność. Potrzeba zażegnania tego problemu jest o tyle ciekawa, że podmiotowi jest już właściwie „wszystko jedno” „czy to baba, czy to chłop”. Wydaję mi się, że historię bohatera chcielibyście prześledzić sami, dlatego też omówmy krótko wykonanie. Personalnie jestem fanem szybkiego grania i nie czuję się zawiedziony – gitarowy riff w refrenie, oraz między zwrotkami popieściło moje uszy jak prąd niedoświadczonego elektryka, co jest zasługą Roberta „Kazona” Kazanowskiego, oraz Arkadiusza Majstraka. Po drugie – perkusja. Mówiąc więcej, chętnie przesłuchałbym samą ścieżkę dźwiękową, która była przeznaczona dla perkusji ze względu na szybkość. Na basie Artur Pochwała – świetnie wykonuje swoją robotę. O wokalu krótko. Krzysiek Sokołowski nie zawiódł mnie wcale – zwłaszcza w refrenie. Jak dla mnie – na singiel idealnie! Mała dygresja, czy chórek w refrenie nie jest podobny do Avenged Sevenfold – Chapter Four?

  1. Dr O. Ngal

Któż z nas nie był u doktora? Pomyślisz – no każdy! Nie u takiego. Doktor Olgier Ngal ma w sobie „to coś” co uleczy Cię nawet za darmo. Przykładny medyk, zbawca chorych, do rany przyłóż człowiek. Zna on medycynę na wylot, mimo że kupił dyplom, ale nadal „świat medycyny ciągle poznaje”. Jest to historia, która poniekąd prześmiewczo opisuje jedną z prawdziwych historii – jest ich kilka, jednakże na myśl mi przychodzi ta, w której 27-latek w Nowym Sączu udawał ginekologa. Resztę historii sobie dopowiedzcie. Jesteś chory? Zaufaj człowiekowi który zna „Doktor Queen, Doktor Honoris Causa, Doktora Oetkera i Doktora House’a!” W sumie jak Krzysiek jak ubierze się w lekarski kitel, to kto wie – może któraś z was nagle zachoruje?  

Krzysztof Sokołowski podczas premierowego wykonania Dr O. Ngala (Progresja, Warszawa, 03.02.2018) (źródło: youtube.com)
  1. Al Dente

Która z was panie nie chciałaby faceta, który dobrze gotuje? Romantyczna kolacja przy „świecach jak dildo” już powinna was przekonać! Kuchnia śródziemnomorska, lub włoska – osobiście lubie „bologno” – również! Utwór o relacji damsko-męskiej znanej ze stylu gry zespołu Nocny Kochanek do którego już dawno mnie przyzwyczaili. Pierwsze skojarzenie – to jest dalsza część nieudanego podrywu z utworu Pigułka Samogwałtu na płycie Zdrajcy Metalu. Romantyczna kolacja nabiera pikanterii w coraz większym stopniu z każdą zwrotką, bo w końcu: „Jest już gorąco, aż się gotuje!”. Dlatego też ten utwór całkowicie skradł moje serce. Jeśli interesuje was do czego służy łyżka do butów i czym główny bohater zaskoczy takie osobistości jak: Magdę Gessler, Pascala Brodnickiego, Karola Okrasę, czy Wojciecha Modest Amaro – to wydaje mi się, że nie muszę zachęcać do odsłuchu. Czym mnie zaskoczyli Nocni Kochankowie? Chórkami. Panowie – nie wiem, który z was to będzie śpiewać na żywo, ale czekam!

  1. Pijany Mistrz

Idziesz po kajzerki, masło, mleko i ser do pobliskiego marketu. Przed wejściem ON! Pijany Mistrz! Często prosi o 2zł. W zależności od dnia, charakteru, czy czegokolwiek – każdy reaguje w jakiś sposób. Pytanie tylko, czy zastanawialiście się nad życiem takiego człowieka. Nie? Nocny Kochanek wam to wszystko opow…zaśpiewa! Przecież to też człowiek, też ma serce! Dobre! Tylko kiedy? Dynamiczny utwór, przyspieszanie w drugich częściach zwrotek to jest coś co moja głowa wyobrażała sobie słuchając tego od pierwszej sekundy. Dodaje do ulubionych i pośpiewam sobie przy najbliższych zakupach, może zaczepi mnie właśnie ON! Rytmicznie bardzo mi się podoba, jednak zdecydowanie skupiam się na jego historii i dlatego wydaję mi się, że i wam przypadnie on do gustu.

  1. Koń Na Białym Rycerzu

Czy to Blind Guardian na wstępie? Nie! To tylko Artur Żurek wyszedł zza bębna i popyla na flecie – jakkolwiek zabrzmiało. Cofamy się do średniowiecza i historii o zamkniętej w wieży księżniczce, która czeka na tego, o którym wciąż śni. O tym gdzie pająk zakłada swe sieci i końcu tej miłosnej historii musicie sobie przesłuchać sami. Jeśli mamy tutaj na sali fanów zespołu Avenged Sevenfold – czy tylko wam się wydaje, że słyszycie przy solówce dźwięki z płyty Nightmare?

  1. Tirowiec

No i przed Państwem: Wielki Wojownik! A nie…to tylko wstępne riffy gitary. To tylko Andrzej jedzie swoim tirem. Osobiście znam wielu którzy jeżdżą tirami i nie czuje się zaskoczony treścią utworu. Do samej melodii bardzo chętnie pomachałem łepetyną. Są dwuznaczności w utworze – co mnie zawsze będzie cieszyć – chociażby pomoc drogowa przy pękniętej gumie. Na mój muzyczny gust jest to jedyny utwór w którym nie udało mi się polubić refrenu. Całość utworu jednak uznaje za dobrą, choć słabą na tle pozostałych.

  1. Andrzela

Uwielbiam niemiecki Helloween i to po pierwszych dźwiękach bez wokalu wiedziałem, że polubię, a może raczej „pouwielbiam”. W mojej ocenie lepsza wersja Zaplątanego. Klawisze wzruszyły mnie do łez, a smutna historia o dziewczynie, która w tym roku skończy 23 lata dodaje autentyczności. Mówi się: „Pokochaj siebie, aby móc kochać innych”. Z drugiej strony wiemy dobrze, że „kto wybrzydza dobrze wie, że sam ze sobą kocha się!”. Andrzela jest kimś kto spotkała większa część męskiej społeczności. Nie wierzysz? Przesłuchaj, przekonaj się – nabijesz wyświetlenia przynajmniej!. Lubię Helloween, więc jestem też za Andrzelą!

  1. Czarna Czerń

Prosty riff, mocne granie, dobra solówka. Czyli jak w łatwy sposób rozpieprzyć system. Czarna Czerń – utwór, który już na YouTube ma swój teledysk. Nie o teledysku, ale o utworze. Myślisz heavy metal – myślisz o czerni! Ktoś mówi, że słucha ciężkiej muzyki? Na pewno chodzi z wymalowaną twarzą, pieszczochami, łańcuchami i innymi atrybutami. Takie osoby też mają swoje życie! O tym jest Czarna Czerń!  Co ciekawe nawet udało mi się za uprzejmością fanklubu pomachać w teledysku łepetyną w tłumie – także było fajnie. Lubisz Metallice? Solówka jest dla Ciebie!

Kadr z teledysku Czarna Czerń (źródło: youtube.com)

9. Wódzitsu

Jeden z moich faworytów. Ekstremalnie szybkie granie pokroju wczesnego Helloweena, czy Gamma Ray, którego fanem jestem. Nie będę przywoływał zespołów i utworów, które mi się skojarzyły za pierwszym razem – będzie trzeba pytać samych zainteresowanych. Nie wydaję mi się – wiem, że utwór spokojnie zastąpi Ostatni Numer z albumu Hewi Metal. O czym może być utwór, który w tekście ma „Do ostatniej kropli, aż mnie zwali z nóg – leje w mordę, bo jak mówią – wóda to Twój wróg”? Nawiązania do znanych trunków:     Johnnie Walker, Pan Tadeusz, czy Jack Daniel’s są jak najbardziej na miejscu. Wiadomo więc o czym gramy! Świetnie będzie usłyszeć wykonanie na żywo, tak samo jak w 2017 byłem ciekaw wykonania utworu Smoki i Gołe Baby z albumu Zdrajcy Metalu. Każdego fana headbangingu, a może inaczej. Jeśli jesteś fanem power metalu zapraszam w ciemno do przesłuchania – nawet jeśli nie lubisz Kochanków.

  1. Siłacze

No i mamy utwór, który zastąpi Gdzie Jesteś? z albumu Zdrajcy Metalu na koncertach na koniec. Jestem za, bo jest znacznie dynamiczniejszy od wcześniejszej pozycji. Szanuję za to, że to właśnie Manowar jest wzorem muskulatury, a nie Robert Burneika. Oczywiście żartuje. Róbcie co chcecie ze swoją muskulaturą, bylebyście mogli dosięgnąć gitar, czy mikrofonu na statywie, bądź podnieść perkusyjne pałki na poziomie talerzy. Mały hołd tekstowy dla twórców Wheels of Fire. Ponownie – szanuję.

  1. Mistrz Przerósł Ucznia

Utwór kończący album Randka w Ciemność. Powiem wprost – nie zawiódł mnie wcale. Wstępny riff mnie zachęcił, przyspieszenie w drugich częściach zwrotek całkowicie mnie kupił. Kolejny utwór z tych stricte na temat damsko-męskich relacji. Problemem jest kiedy zapraszasz dziewczyny do siebie do pokoju, gdy w domu jest Ojciec. Dla mnie problemem było przyprowadzić pierwszą dziewczynę w wieku 15 lat i na szczęście nie wyglądało to tak jak w tym utworze. Zdecydowanie polecam, bo można się zdystansować jeśli chodzi o tekst – a głową pomachać bo przyspieszenia są nieziemskie! Brawa za wzmiankę o waszym Ojcu Chrzestnym – Bartku Walaszku!

Podsumowanie:

Album Randka w Ciemność przekonał mnie, że efekt Nocnego Kochanka (o którym udało mi się napisać pracę magisterską) nadal działa. W wywiadach z Arkiem i Krzyśkiem – obaj wspominali jak to oglądali Z.F. Skurcza, oraz inne twory Bartka Walaszka. Aczkolwiek skoro to ma być recenzja, a nie wchodzenie w…przytulanie od tyłu. To nie licząc Siłaczy, bo domyślam się jaką ma pełnić on role na koncertach. To jedyne co mi nie pasuje to utwór Tirowiec. Praca gitary (Arkadiusz Majstrak i Robert „Kazon” Kazanowski) – wzorowa (wyróżniam Wódzitsu). Tekst (Arkadiusz Majstrak i Krzysztof Sokołowski) – kryje pokłony bo stworzyliście najlepszy w karierze Kochanków tekst – Al Dente – jednak wyróżniam jeszcze Konia na Białym Rycerzu wraz z Andrzelą. Artur Pochwała – zrobiłeś kawał dobrej roboty jak zawsze, aż miło mi było przekręcić bass na Sennheiserach. Artur Żurek – pierwsza studyjna płyta i mówiąc krótko – uznaje Cię za najlepszego na przestrzeni tych trzech studyjnych płyt.

Ocena: 9/10

 Wyjaśnienie:

Przy wielu utworach znalazłem nawiązania do zespołów (Blind Guardian, Avenged Sevenfold, Helloween, czy Metallica) i z Walaszkowym humorem, który do mnie trafia – co jest na plus. Jednak wiem, że recenzja musi mieć chociaż cień obiektywizmu – to stwierdzam wprost. Utwór Tirowiec z wieloma próbami, nie chce do mnie trafić, a nie jak reszta – z dużą łatwością. Moim absolutnym faworytem jest Al Dente. Album Randka w Ciemność mocno skupia się na tekstach i w mojej ocenie jest to ogromny plus. Skoro jest to ocena – to odniosę się do jednej z sytuacji, która miała miejsce 3 dni przed Finałem WOŚP . Pan koło 45 lat – ultrafan Hunter’a – powiedział mi: „Ja ich nie trawię, nie wiem czy oni tak na serio, czy sobie żartują.” Dlatego też, chciałbym, aby bez uprzedzeń każdy z was podszedł do tej płyty i przesłuchał ją sobie bez spiny. Album w mojej ocenie bardzo dobry, godny polecenia. Teksty pisane przez Arka i Krzyśka – nadal na poziomie, muzycznie – sztos. Będzie się przy czym pobujać przy barierkach i przy czym poskakać w pogo. Czy płyta jest lepsza od poprzednich? Ciężko stwierdzić. Chłopaki na tej płycie bardzo rozbudowali swoje teksty, czym zdobyli mnie już trzecim utworem na krążku – tym bardziej, że pojawiły się chórki, (Al Dente, Koń Na Białym Rycerzu i Randka w Ciemno),  do których przyzwyczaił mnie Avenged Sevenfold. W zależności od tego kto jaki styl preferuje, nadal uważam, że odnoszenie się do znanych heavy metalowych, lub rockowych zespołów, czy po prostu zachowań w połączeniu z humorem na poziomie Bartka Walaszka jest czymś ciągle świeżym. Skoro nawiązują do moich ukochanych Maidenów, Sevenfoldów, czy Helloween’ów – i robią to muzycznie dobrze, jednak nie pasuje heavy metalowemu wyjadaczowi tekst utworów to myślę, że powinniśmy też zdelegalizować Walaszkowego Cjalisa i jego Necrodżentelmenela. Jednak (na szczęście) muzyka jest dla wszystkich bez względu na jej rodzaj i sposób wykonania – dlatego twórczość Nocnego Kochanka trzeba oceniać pod względem dwóch kryteriów – technicznym (muzycznym i wokalnym), jak również pod względem humorystycznym, bo o to w tym projekcie właśnie chodzi.

Spotkanie z zespołem Nocny Kochanek w ramach wydania albumu Randka W Ciemność (11.01.2019) (źródło: własne)

A jak z wami? Co myślicie o trzecim studyjnym krążku Kochanków? Dajcie znać! Trzymajcie się – czegokolwiek.

WickeREV

 

Najnowsze artykuły

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Powiązane artykuły