Volbeat na Torwarze, 29.10.2019

0
674

Pochodzący z Danii Volbeat na przestrzeni lat stał się jednym z największych fenomenów muzyki metalowej. Nazywani przez krytyków „Metallicą z głosem Elvisa” od momentu powstania raczą fanów coraz lepszymi płytami łączącymi metalowy pazur i klasykę stylu Rock’N’Roll. W Polsce zagościli już wielokrotnie. Pierwszy raz w roku 2009, w 2011 wystąpili na Sonispheare Festival, w 2014 zagrali podczas XX-ego Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą, w 2018 roku wystąpili w naszym kraju dwukrotnie na solowych koncertach.

W tym roku zagrali 29 października na Warszawskim Torwarze. Koncert odbył się w ramach trasy „REWIND, REPLAY, REBOUND” promującej najnowszy album o tym samym tytule, wydany w sierpniu 2019 roku. Jest to pierwszy album studyjny nagrany z basistą Kasparem Larsenem, który dołączył do zespołu w roku 2016.

Jako redakcja zagościliśmy na tym koncercie, a wychodząc z niego mieliśmy poczucie efektu „Wow!”.

Był to dosłownie wyjątkowy Koncert. Wysoka i przedłużona scena, która wychodziła poza ramy klasycznej konstrukcji, sięgała prawie połowy płyty Torwaru, dzięki czemu każdy z zebranych na koncercie fanów doskonale widział występujących muzyków. Gitarzyści i wokalista często zmieniali swoje miejsce na scenie, co rusz występując przed inną częścią publiki. Patrząc im w oczy z uśmiechami na twarzach zachęcali do szalenia pod sceną. Promieniowali wręcz ogromną charyzmą przez cały koncert, a utrzymując ciągły kontakt z publicznością, prowadzili nas w meandry swojej twórczości. Całość przyozdobiona została wizualizacjami, idealnie dopasowanymi do każdego utworu, które przyciągając uwagę karmiły oczy. W połowie koncertu została wystrzelona tak duża ilość konfetti, że przesłoniła całą salę koncertową ograniczając widoczność do ok 2 metrów. Muzycznie koncert na bardzo wysokim poziomie, choć pod koniec słychać było wahania głosu Michaela. Ewidentnie ostatnia choroba gardła ciągle daje mu się we znaki. Poza utworami z najnowszej płyty, Duńczycy porywali fanów takimi hitami jak „Lola Montez”, „Seal The Deal” czy „Let It Burn”.

Volbeat dorównał wymaganiom fanów, hurtowe ilości konfetti oraz wielkie balony wypuszczone w tłum na czas ostatnich kilku piosenek, były jednak wyłącznie dodatkiem, do tego co muzycy wyczyniali na scenie.

Całe to niesamowite show muzyki, obrazów, a przede wszystkim energii płynącej od muzyków zmusiło do skakania i tańczenia każdego z obecnej tego dnia publiki.

Tekst: Kacper P. i Łucja Montar

Fot: Łucja Monta

>Pełna Galeria<