Abbath + Vltimas, 1349, Nuclear / 9 II / Warszawa- relacja

0
592

Lepszego zakończenia tygodnia fani black metalu nie mieli już dawno. W niedzielny wieczór na scenie klubu Progresja pojawiły się legendy i współczesne gwiazdy gatunku.

 

Pierwsi na scenie z mocnym thrash metalowym uderzeniem pojawili się Chilijczycy z Nuclear. Zespół pozytywnie zaskoczył nutą porównywalną z Testamentem czy Slayerem. Dodatkowo muzycy o wyglądzie typowo latyno-amerykańskim, z długimi kręconymi włosami, którymi machali jak szaleni do mega szybkiego tempa muzyki zrobili takie show, że aż miło posłuchać i popatrzeć. Widowisko nie jednego fana thrashu przeniosło by pamięcią w czasie do początku lat 90-tych, gdy obecni giganci gatunku grywali po małych klubach. Koncert niestety krótki, lecz to dopiero początek wieczoru.

Nuclear

>Galeria<

Jako następni pojawili się Vltimas, czyli zespół złożony z samych legendarnych muzyków ekstremalnej sceny metalowej. Rune Eriksen (Aura Noir, Earth Electric, ex-Mayhem), David Vincent (Morbid Angel) oraz Flo Mounier (CRYPTOPSY) to przepis na doskonałą ucztę muzyczną z pierdolnięciem. Wokal Vinceta rozpieszczał każdą komórkę w ciele melomanów, przeszywając na wskroś niezwykle głębokim i niskim barytonem, natomiast muzyka przepięknie płynęła od wolnych monotonnych tonów po gitarowe i perkusyjne ekstremum. W skrócie- moc, mrok, genialny wokal i w śpiewie i w growlu i wspaniały klimat- Piekielnie dobra uczta.

Vltimas

>Galeria<

1349 wynurzyli się z ciemności z pochodniami w rękach i rozpoczęła się sieka w norweskim stylu. Ściana surowego dźwięku jak na black przystało, choć wokal zdecydowanie lepiej brzmi na nagraniach niż live. Muzycy dobrze i równo grali pomimo szaleńczego tempa piosenek, perkusja jak karabin maszynowy idealnie równo. Słychać i widać, że chłopaki z Norwegii-krwisto czerwone światła, mroczne makijaże, ćwieki i dym buchający pod sufit przywiodły na myśl początek lat 90-tych i ówczesną scenę norweską.

1349

>Galeria<

Nadszedł wreszcie czas na występ Abbatha. Prawdziwa gratka dla każdego fana gatunku, w końcu ten człowiek razem z zespołem Immortal w latach 90-tych był jednym z twórców obrosłej w legendy norweskiej sceny black metalowej. Olve „Abbath” Eikemo z nowym zespołem pojawił się w Warszawie w ramach trasy promującej najnowszy album grupy „Outsrider”. Tego wieczoru usłyszeliśmy kawał dobrego starego blacku jaki dotychczas był kojarzony ze stylistyką Immortal. Piosenek legendarnego zespołu usłyszeliśmy zaledwie trzy „Against the Tide (In the Arctic World)”, „One by One”, „Tyrants”, cała reszta to nowe kompozycje Abbatha, głównie z najnowszej płyty. Niestety Eikemo ma już swoje lata, więc nie skakał szaleńczo po scenie, przechadzał się po niej pomiędzy wykrzykiwaniem wersów kolejnych piosenek racząc widzów swoimi mrocznymi minami. Większość zebranych patrzyła na to przedstawienie z sentymentem, odwdzięczając się za nie gromkimi brawami i okrzykami. Koncert zdecydowanie udany.

>Galeria<

Tekst: Montar

Fotki: Aleksander Honc Photocoder.pl