Cradle Of Filth „Cruelty And The Beast” / 29 IV / Warszawa / Progresja

0
1687

Pierwszy na deskach Progresji zaprezentował się zespół ACOD. Zespół z Marsylii powstały w 2006 roku, z czterema płytami na koncie. Zetknęłam się z nimi po raz pierwszy i zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Świetnie połączyli wszystko co najlepsze w stylu death z wszystkim co najpiękniejsze i najbardziej poruszające w nurcie black. Zaprezentowali płynne przejścia pomiędzy tempem kawałka, od klasycznej napierdzielanki po bardziej płynące nuty oraz wspaniałe połączenie klawiszy, organów i gitar z podwójną stopą. Grali równo i mocno przy okazji dając miłe dla oka show. Koncert zaczęli od  „Omnes Tenebrae”. Zagrali też kawałki promujące ostatni album „Road to Nowhere” i „Broken Eyes”, kilka utworów ze starszych albumów, a na koniec mroczny kawałek „Sleeping Shores”. Widać było, że doskonale czują swoja muzykę, a machając głowami i podchodząc do krawędzi sceny napędzali zebranych do szaleństwa. Jak dla mnie, jeden z najlepszych supportów COF jaki widziałam, doskonale dobrany muzycznie do gwiazdy wieczoru.

Pełna galeria z występu ACOD >>TUTAJ<<

Koncert Cradle Of Filth na którym zaprezentowali utwory z albumu „Cruelty And The Beast” zbiegł się z 21 rocznicą wydania płyty, która przypadała na 27 Kwietnia.

Po dłuższej przerwie z ciemności zaczęły płynąć mroczne dźwięki klawiszy i skrzypiec „Once upon Atrocity”, pierwszego utworu z „Cruelty…” Zespół pojawił się na scenie tuż pod koniec by w idealnym momencie jak na płycie rozpocząć „Thirteen Autumns And Widow”. Tak jak było zapowiedziane, zagrali wszystkie utwory z płyty. Można było usłyszeć między innymi „Cruelty Brought Thee Orchids”, „Beneath The Howling Stars”, „Bathory Aria”, „Lustful and Wargasm”. Wszystkie wspaniale wykonane i zdecydowanie lepiej brzmiące na żywo niż na nagraniach. Zaprezentowali też kilka utworów z innych albumów, między innymi „Heartbreak and Seance” promujący ostatnią płytę „Cryptoriana – The Seductiveness Of Decay”. Na koniec przysłowiowa wisienka na torcie, zadedykowana wszystkim przybyłym i ich gościom ACOD, utwór dzięki któremu zespół w latach dziewięćdziesiątych zyskał ogromną popularność „From Cradle to Enslave”.

Odnośnie samego w sobie widowiska, najprościej powiedziawszy miód dla każdego żądnego „Kredkowego” mroku. Gitarzyści Rich i Ashok oraz basista Daniel zachowywali się jak aktorzy na scenie, wprowadzając klasyczne wampiryczne gesty i ruchy grając na gitarach. Brakowało tylko krwi ściekającej po ich brodach aby dopełnić całości imagu. Najlepiej w tej roli spisał się Rich ze swoim trupim makijażem, co jakiś czas padając na kolana i udając spazmy jak w trakcie wampirycznej przemiany. W połowie koncertu Lindsay na moment wyszła z za klawiszy, płynnym majestatycznym krokiem, godnym wampirycznej królowej podeszła do środka sceny z różą w ręku. Dani chodził po całej scenie, a z każdym ruchem powiewała jego peleryna. Raz dawał wokalny popis w centrum sceny, innym razem z podestu tuż obok perkusisty, nie zapomniawszy podejść do zebranych po bokach sceny i zaprezentować im swój klasyczny, sceniczny wyszczerzony uśmiech. Gitarzystów też było pełno z każdej strony sceny, czasem we trzech stając tuż obok siebie raczyli publikę swoim kunsztem. Po tym zespole widać ogromne doświadczenie sceniczne.

Podsumowując. Koncerty Cradle Of Filth to nie tylko muzyka, to doskonały teatr, który uraczy niejednego wielbiciela horroru. Cała otoczka mroku i mistycyzmu oraz tematyka płyty jaką prezentują na danym koncercie to po prostu spójna całość. Tego wieczoru było to przedstawienie „Cruelty And The Beast” zainspirowanego historią Elżbiety Bathory i podszytego wampiryzmem. Mam nadzieję, że niebawem usłyszymy i zobaczymy kolejną mroczną historię w ich wykonaniu… Cytując Daniego „From Cradle to the grave”.

Pełna galeria z występu Cradle Of Filth >>TUTAJ<<