Jadąc w piątek 19.07 w kierunku Nowego Sącza, na 3 edycję Magiel Festiwal, byłem pewien obaw co do wyboru tej właśnie imprezy. Jako osoba, która zakochana jest w Punk Rocku, powiem że nie byłem przekonany do tak różnych stylów muzycznych, przeplatających się w czasie trwania festiwalu. Wszystkie te style Folk, Rock oraz Punk wzbudzały moje obawy. Jak się jednak okazało bezpodstawne.
Po dotarciu na miejsce, w którym odbywał się Magiel, doszedłem do wniosku, że jest ono idealne na taką imprezę. Dodatkowym plusem było to, że festiwal odbywał się blisko rzeki Kamienica, w której to osoby nocujące na polu namiotowym zażywały chłodzącej kąpieli – studzącej panujące emocje. Zaplecze festiwalu również sprawiało, że każdy znalazł coś dobrego dla siebie. Ale przejdźmy do tego co każdego z Nas najbardziej interesuje, czyli do obsady.
Piątek 19.07
W pierwszym dniu przewidziano koncerty 5 kapel o bardzo odmiennych stylach muzycznych. Na pierwszy ogień poszedł lokalny rockowy zespół PRETOR. Mieszanka doświadczenia oraz młodości idealnie się uzupełniała na scenie. Ekipa zagrała dobrze przygotowany, bardzo rockowo brzmiący set. Osobiście byłem bardzo miło zaskoczony występem Pretora, gdyż odsłuchując sobie przed Maglem kilku kawałków kapeli, nie czułem tej mocy, która jednak była widoczna w trakcie trwania koncertu. Niestety jak to bywa na takich imprezach, rola otwierającej kapeli, niesie za sobą ryzyko bardzo małej ilości osób w okolicach sceny. A szkoda, bo naprawdę warto mieć nazwę tej kapeli w pamięci.
Następnie na scenie w Zawadzie, zameldował się 6 osobowy zespół ze Śląska, który zaprezentował nam Folkowo-Rockowe brzmienie. Mowa o ZDRAWICY. Jak sama nazwa wskazuje, zespół w swojej twórczości inspiruje się w szczególności mitologią Słowian oraz motywami natury. Zdrawica istnieje już 9 lat, i widać że koncerty sprawiają im wielką radość, co również można odczuć stojąc przed sceną. Bardzo pozytywną energię przekazuje widzowi damska część zespołu . Osobiście, mimo że daleki jestem od bycia fanem muzyki Folkowej, odebrałem ten śląski skład mega pozytywnie.
Kolejnym składem, który zawitał na scenie, było THRUDY z Bełchatowa. 12 letnia kapela, zaprezentowała nam set muzyki alternatywnej z elementami reggae oraz progresywnego rocka. Ale wyraźnie widać, że chłopaki zaczynali od muzyki osadzonej w klimacie HC -Punk. Kapela mega pozytywnie zaskoczyła mnie, kontaktem z publiką, która coraz liczniej pojawiała się pod sceną. Na pewno w dużej mierze jest to zasługa mega flow, które posiada wokalista Piotrek. Jego mega pozytywne nastawienie oraz nie znikający uśmiech przekona nawet najbardziej wymagającego słuchacza, do tego żeby pobujać się do muzyki zespołu. Jak dla mnie, MEGA WYSTĘP chłopaków, i polecam każdemu, wybrać się na ich koncert, jeśli będziecie mieć taką okazję. Na 100% się nie zawiedziecie 🙂
Przyszedł czas na zespół, na którego występ czekałem najbardziej w pierwszy dzień festiwalu. Mowa o pochodzących z Transylwanii SELFISH MURPHY. Każdy, kto interesuję chociaż trochę muzyką z gatunku Punk, słyszał reprezentantów tej sceny grających Celtycki Punk. Moc, energia oraz bardzo miłe dla ucha dźwięki, które lecą ze sceny, sprawiają że chce się iść pobawić. Nie inaczej jest w przypadku SELFISHA. Kapela poza swoimi kawałkami, posiada również kilka coverów, co sprawia, że każdy kto jest pod sceną kojarzy jakiś Ich kawałek. Wiem że wiele osób może się nie zgodzić z moją opinią, ale dla mnie to był najlepszy zespół, który tego dnia zagościł na scenie. Jeśli ktoś by był zainteresowany, 2 sierpnia chłopaki będą grać koncert w Polańczyku.
Ostatnim, piątym zespołem pierwszego dnia, było Meksykańskie LOS KAMER. Liczna publika, rozgrzana poprzednimi zespołami, została uraczona połączeniem jazzu, swingu, bałkańskiej, klezmerskiej, cygańskiej, meksykańskiej muzyki tradycyjnej i latynoskich rytmów. Co ważne, jest to zespół instrumentalny i wszystkie jego kompozycje są oryginalne. Warte odnotowania jest również to, że w trakcie trwania jednego z kawałków, miał miejsce pokaz tańca z ogniem. Najlepszą puentą niech będzie to, że licznie zgromadzona publika, bawiła się wyśmienicie przy dźwiękach muzyki LOS KAMER.
Na tym zakończyliśmy pierwszy dzień Magiel Festiwal.
Sobota, drugi dzień Magla, rozpoczął zespół STONAGE FULL OF SUN. Bardzo charakterystyczne dla tego składu jest to, że odnajdują się zarówno w Rocku jak i w muzyce Bluesowej. Słuchając ich koncertu, można było wyłapać energię oraz żywioł, ale również była nutka luzu i finezji. Dużym plusem STONAGE jest kapitalny głos wokalistki. Lecz niestety, podobnie jak w dniu pierwszym, nie było za dużo osób pod sceną. A szkoda, bo było warto w to sobotnie popołudnie posłuchać tej kapeli.
Następnie, na scenie, zameldował się krakowski skład JERNA. Kapela idealnie opanowała połączenie Folka oraz Metalu. Ciężkie brzmienie gitary idealnie współgra z brzmieniem fleta i liry. Również podwójny wokal damsko – męski bardzo dobrze ze sobą współgra. Mimo że totalnie nie mój styl muzyczny, to jednak bardzo pozytywnie zostałem zaskoczony przez JERNĘ.
Kolejna ekipa , która pojawiła się na scenie, była wrocławska PRAWDA. Wielki szacun dla Melona i ekipy, że po przejechaniu prawie całej Polski, praktycznie prosto z trasy, weszli na scenę i zrobili to, co lubią najbardziej. Idealnie przygotowany set koncertowy, zawierający zarówno stare jak i nowsze kawałki, spowodował, że pod sceną zaczęło pojawiać się coraz więcej osób. Od pewnego czasu Wrocławianie utrzymują dość wysoki poziom, i nie inaczej było też w Nowym Sączu. Dla miłośników muzyki Punk, niestety to był jedyny reprezentant tego gatunku drugiego dnia festiwalu. Lecz w moim odczuciu PRAWDA swoim setem , zrekompensowała to że nikt inny tego dnia nie grał na scenie tego rodzaju muzyki.
I teraz nastąpił prawdziwy Magiel muzyczny. Po punkowym brzmieniu, na scenie pojawiła się kolorowo błyszcząca ekipa z Górnego Śląska. Mowa o FUNK DA SYSTEM. Ślązacy, zabrali publiczność na wycieczkę po klimatach Funk, Soul, Disco. Ciężko napisać coś, o stylu muzycznym , którego się totalnie nie czuję. Lecz słuchałem Funk Da System z uśmiechem na ustach, czyli mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że swój cel osiągnęli 🙂 jak dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie muzyczne.
Kolejną kapela goszcząca na deskach Magla, to spóźnialscy z Torunia. JEMIAYKA, bo o nich mowa, mieli lekkie spóźnienie, spowodowane tym że tego dnia grali wcześniej już na jednym koncercie. Jednak dźwięki reggae oraz bardzo humorystyczne teksty, spowodowały, że ludzie bardzo dobrze bawili się przy scenie. Kawałki o Moherowym Berecie, albo Pamiętnik Młodego Zielarza (tak ten Pamiętnik z Akademii Pana Kleksa) wywoływały uśmiech na twarzach ludzi będących w tym momencie w okolicach sceny. Mimo że pierwszy raz słyszałem tą kapelę, to pewne części teksu o Młodym Zielarzu, śpiewałem razem z Nimi. Kto z nas tego nie pamięta 🙂
I w ten o to sposób, dotarliśmy do ostatniego zespołu tego dnia goszczącego na Maglu. Scena zrobiła się „światowa” gdyż mieliśmy na niej Norwega, Węgra oraz Irlandczyka. Dawką rock-pop- blusowego grania uraczyła nas kapela MONGOOZ AND THE MAGNET. To trio uraczyło nas dawką muzyki bardzo sympatycznej dla ucha, oraz sprawiającej że „nóżka sama zaczyna chodzić w takt”. Godnym odnotowania jest to że jeden z członków kapeli grał na kontrabasie. Jako że było już grubo po północy, panowie idealnie wkomponowali się w rolę kapeli zamykającej imprezę.
Generalnie na tym powinienem zakończyć ten artykuł, lecz była jeszcze jedna osobistość na festiwalu, o której wręcz OBOWIĄZKIEM jest wspomnieć. Mowa o KUDŁATYM, bardziej znanym jako Kudłaty SoundSystem. Łukasz na festiwalu pełnił rolę prowadzącego całą imprezę, i zrobił to na najwyższym poziomie. Jego flow, kontakt z publiką plus wykorzystanie tego że jest Beatboxerem oraz Raperem, powodowało za każdym razem uśmiech na twarzy osób , które były na Maglu. Zaprezentował również swoją próbkę możliwości wokalnych, wspartych podkładem beatboxera oraz muzyką reggae. Oby coraz więcej tak pozytywnych osób prowadziło imprezy oraz festiwale.
Wielkie dzięki dla ekipy 33trzysta obecnej na Magiel Festiwal za wspólną zabawę. Kasi, Krzyśkowi oraz Michałowi, którzy stworzyli tak fajną imprezę, dziękuję za zaproszenie i życzę mnóstwo energii i siły przy kolejnych edycjach, na których mam nadzieję się pojawić 🙂 Jak również wszystkim których poznałem w trakcie tych dwóch dni 🙂 za wspólne rozmowy, nie tylko o muzyce.
Mam nadzieję że za rok zobaczymy się na IV edycji Magiel Festiwal
tekst i zdjęcia: Grzegorz Maciejasz