The Rumjacks/Grade2 Warszawa/Proxima 09.03.2025 – relacja z koncertu

0
85

   Czy można celebrować Dzień Świętego Patryka, na tydzień przed narodowym świętem Irlandii, gdzie głównym symbolem jest shamrock – roślina z trzema liśćmi, dla zobrazowania istoty Świętej Trójcy w dniu śmierci wspomnianego świętego przypadającego na dzień 17 marca? Oczywiście że tak moi mili Państwo! W ten niedzielny, ciepły marcowy wieczór, warszawski klub Proxima był tego przykładem, gdyż do Polski na jedyny koncert przyjechał znany i lubiany zespół grający celtic folk punx – The Rumjacks. Zespół często odwiedzał nasz kraj, grając koncerty w klubach, dużych halach czy na największych festiwalach. Tym razem znowu padło na Proximę, w której to chłopaki grali 2 lata temu. Muszę tutaj dodać iż jest to już moje jedenaste spotkanie z The Rumjacks,  a z basistą Johnnym i wokalistą Mikem jesteśmy kumplami. No ale dobra, dość już tej prywaty, lansu & bansu z mojej strony. No to jedziemy z koksem, a raczej ze szklanicą Jamesona, tudzież Guinnessa i biorę się za napisanie relacji z tego wydarzenia.

Kłębiący się tłumek fanów pod klubem został wpuszczony kilka chwil po godzinie 18:30. Bramka, szatnia, bar, stoisko z merch’em to nieodzowny rytuał każdego fana. I ja znalazłem coś dla siebie, zwilżając przy tym nieco podniebienie. Jako „przystawka” do dania głównego wieczoru wyszedł na scenę angielski zespół – Grade 2. Chłopaki grali już w Polsce parokrotnie i byli za każdym razem ciepło przyjmowani. Klasyczne brzmienie rock&rolla z odrobiną yobbo zawsze dobrze się sprawdzał. Nie inaczej było i tym razem, ale czy mogło być inaczej? Sid, Jack i Ryde występowali w swojej karierze z takimi tuzami jak Dropkick Murphy’s , The Interrupters czy Booze&Glory. W ich muzyce słychać naleciałości The Stranglers czy The Jam , a wszystko to podane ze smakiem w klimacie Oi! Support, strzał w 10tkę, tak samo jak 2 lata temu w tym samym klubie z rewelacyjnym songwriterem – Jesse Ahern z Bostonu. Kilka chwil po 20:30 pojawili się oni – The Rumjacks, promując „Martwe Hymny” – najnowsze wydawnictwo, które ukazało się niespełna miesiąc przed koncertem w Warszawie. Zaczęli grubo! Tak jak całą trasę po Europie od dwóch nowych utworów „Come Hell or High Water” i „They Kick You When You’re Down” które z całą pewnością zostaną wpisane na stałe do set listy każdego koncertu. Wyborne otwarcie wieczoru drodzy Państwo, a po nich pierwszy klasyk „A Fistful O’Roses”, którego zabraknąć rzecz jasna nie mogło. „Cold Like This” to kolejna nowość z „Dead Anthems”, na płycie zaśpiewna wraz z Ken Casey z Dropkick Murphy’s. Super song i wcale nie wiejący chłodem, a tym bardziej nie tego wieczoru w Proximie. Następnie powrót do utworów z poprzedniej płyty „Hestia”, kolejno poleciały „ Sainted Millions”, „Bullhead” i „Through These Iron Sights”. Zaczyna robić się naprawdę gorąco, dziki taniec, spocone czoła pod kaszkietami – to wszystko sprawia ze za chwilę odstawię aparat fotograficzny i ruszę w pogo. Jak napisałem, tak też uczyniłem. Plecak ze sprzętem wylądował u ochrony i cała naprzód, hulaj dusza, piekła nie ma, cytując wieszcza Adama Mickiewicza z „Pieśni Filaretów”:  „Hej! Użyjmy żywota, wszak żyjem tylko raz!” „ A Cross The Water” i walentynkowy „ An Irish Goodbye On The St. Valentine’s Day”. Ufff…dobrze trafiłem, chwila wytchnienia zdawać by się mogło, ale nic z tych rzeczy…publika rozgrzana na dobre, gotowa przyjąć kolejne ciosy w postaci „ Father Fight” i „ Smash The Bootle” z najnowszego wydawnictwa. Johnny wspominał w wywiadach że jest to album wyjątkowy dla nich samych pod wieloma względami i dlatego tak chętnie go promują. No i zajebiście! Przynajmniej dla mnie, usłyszeć jak największą ilość utworów z „Dead Anthems”. Oczywiście nie mogło zabraknąć „klasyki w pigułce” jak ja to nazywam, czyli „ Uncle Tommy/Jolly Executioner…” Jak zwykle pięknie skrojony muzyczny garnitur, który można zobaczyć w takich magazynach jak Vogue, Elle czy Glamour. Pasuje? Nooo baaaa!!! Zapytacie się Państwo, a jak na sali? Wszyscy cali? Tego nie wiem, głowy uciąć nie dam , ale widziałem złamany nos, jakaś krew i z pewnością kilka siniaków które będą jako pamiątka z koncertu. No dobra, bo nie jesteśmy w filharmonii ani na SOR-ze drodzy Państwo, a na koncercie The Rumjacks, a tu kolejne szlagiery –„Bloodsoaked In Chorus”, „ One For The Road” ( uwielbiam teledysk do tego drugiego) „Some Legends Never Die”, tu wyczuwam ukłon zmarłemu 2 lata temu wokaliście The Pogues – Shane Mac Gowan. Piękny gest! A sama pieśń bynajmniej smutna nie jest, bo i nie chciałby zapewne takiej Shane. „The Pot & Kettle”, kolejny wielki song i powtórzę to po raz kolejny słuchając jego …step, kłus, galop, cwał jak określiłem ten utwór używając zwrotów z dziedziny hipologii. Z resztą cały live to jak „Wielka Pardubicka” , bez cienia wytchnienia aby podejść do baru, zwilżyć swoje podniebienie czymś mokrym, a najlepiej z %. Na koniec podstawowego seta – „Hestia” i „Light In My Shadow”. Na żywca te utwory rozwalają system, widać to po publice, która trzymając gardę przyjmuje kolejne muzyczne lepy na twarz, niczym nasz słynny pięściarz wagi ciężkiej, Endrju w walce z Tysonem 🙂 Nagle gong! Chwila przerwy i chłopaki wracają na scenę aby zadać decydujące ciosy, dwa sierpowe podbródkowe w postaci „An Irish Pub Song” i tradycyjnej pieśni irlandzkiej „ I’ll Tell Me Ma”.

Blisko 1,5 h wyśmienitej zabawy przy tym co zaserwował nam The Rumjacks z pewnością zadowolił każdego fana celtic folk punk. Po koncercie nie mogło zabraknąć spotkania z fanami aby przybić piątki, podpisać płyty i strzelić foty z bohaterami wieczoru. Tu jak zwykle zero gwiazdorstwa ze strony muzyków i za to wielki szacuneczek. Johnny, basista i założyciel The Rumjacks otrzymał ode mnie prezent w postaci słoika polskich ogórków kiszonych…tak, tak moi mili Państwo, a to dlatego iż muzyk podczas pierwszej wizyty w Polsce tak polubił ogórki jak i samo słowo, że postanowił wytatuować sobie wspomniane warzywo, jak i napis na łydce. Hahaha…niezły gość z tego Johnny’go. Prawda? 🙂 To już na prawdę koniec Kochani…ale czy koniec świętowania Dnia Św. Patryka? Nic z tych rzeczy! Zapraszam serdecznie w dniu 15.03 na celebrację tego święta do warszawskiego klubu Potok, a 17.03 ( w Dniu Św.Patryka) na audycję radiową „Na Warjackich Papierach” do Punkowe Radio Underground o godz. 19:00 której to będę miał zaszczyt być gościem. Do zobaczenia i usłyszenia.