Death Metalowa Msza w Hydrozagadce – Morrath i Incantation zagrali z mocą. Relacja z koncertu – 19 czerwca 2025

0
7

W ciepły, czerwcowy wieczór warszawska Hydrozagadka wypełniła się po brzegi fanami ciężkich brzmień.

19 czerwca na scenie wystąpiły dwa zespoły, które mimo różnic stylistycznych, łączy jedno – bezkompromisowe podejście do death metalu. Polskie Morrath i amerykańska legenda Incantation udowodnili, że żywa muzyka ekstremalna ma się doskonale – a to, co dzieje się na koncertach, to coś znacznie więcej niż tylko hałas. To czysta energia, rytuał i katharsis.


Morrath – mocny, precyzyjny start i gitarowe popisy
Wieczór rozpoczął się od występu Morrath, który od pierwszych minut dał jasno do zrozumienia, że lokalna scena death metalowa nie ma się czego wstydzić. Zespół zaprezentował materiał, który łączy ciężar klasycznego death metalu z techniczną precyzją, ale bez zbędnego przerostu formy nad treścią. Szczególne wrażenie robiły gitarowe solówki – nie tylko technicznie imponujące, ale i świetnie osadzone w strukturze utworów. Były to momenty, w których zespół pokazywał pełnię swoich możliwości, nie gubiąc przy tym intensywności.
Na wyróżnienie zasługuje również wokal – głęboki, soczysty growl, który nie tracił na sile nawet w szybszych, bardziej chaotycznych partiach. Brzmienie Morrath na żywo było klarowne, a jednocześnie brutalne, z doskonale zbalansowaną sekcją rytmiczną i wyrazistymi gitarami. To był bardzo dobry, spójny występ, który rozgrzał publiczność i ustawił poprzeczkę naprawdę wysoko.


Incantation – death metal jako rytuał
Po krótkiej przerwie scenę przejęła amerykańska legenda – Incantation. Ten zespół nie potrzebuje już niczego udowadniać, ale za każdym razem udowadnia wszystko – przede wszystkim to, że death metal może być czymś więcej niż tylko muzyką. W Hydrozagadce zabrzmiał jak mroczny rytuał, pełen transowej mocy, surowości i pierwotnego gniewu. Brzmienie Incantation było gęste, organiczne i jednocześnie przerażająco precyzyjne. Gitary grzmiały jak rytualne dzwony, perkusja hipnotyzowała repetytywnym pulsem, a wokal – dziki i złowrogi – wbijał się w umysł niczym zaklęcie. To nie był po prostu koncert – to było doświadczenie, które zostaje z człowiekiem na długo. Zespół nie oszczędzał sił i nie zwalniał tempa, a przy tym potrafił budować napięcie i atmosferę. Ich muzyka działała na granicy agresji i kontemplacji, czego rzadko doświadcza się w ekstremalnym metalu. Każdy dźwięk był jak uderzenie – mocny, celny, potrzebny.


Pozostawieni przed ołtarzem… – podsumowanie
19 czerwca w Hydrozagadce odbył się koncert, który można śmiało określić jako death metalowe misterium. Morrath pokazał, że polska scena ma wiele do zaoferowania – świetne brzmienie, doskonałe solówki i potężny wokal złożyły się na jeden z ich najmocniejszych występów. Incantation z kolei zaprezentowali swoją unikalną wizję gatunku – transową, surową i niemal duchową.

To był wieczór, w którym death metal nie był tylko muzyką. Był siłą. Był rytuałem. Był wspólnym doświadczeniem.

Tekst: Bartosz Musiał

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj