Dezerter i 1125 – relacja z koncertu – 8.12.2018 Proxima

0
764

Już przed otwarciem bram można było się domyśleć, że na koncercie ludzi będzie sporo, Dezerter ściąga na swoje koncerty spore tłumy. Wielu ludzi się też już przyzwyczaiło do grudniowych koncertów tej legendy w Proximie. Ludzie wbijali do klubu nawet przez cały czas trwania koncertu 1125. Klub pękał w szwach, nawet na koncertach niektórych gwiazd z za oceanu nie widziałam tam takich tłumów. Dosłownie nie było jak i gdzie się ruszyć.

1125 – fot. Warjat Rock Foto – Wiara Rocka

Wieczór otworzył 1125, klasyk polskiej sceny harcorowej, obecny na niej od 1996 roku. Koncert był dopiero ich trzecim występem w ramach trasy „Niepewności Tour” promującej nową płytę. Od początku koncertu z głośników płynęła fala mocnych gitar, głębokiego basu i szybkiego rytmu perkusji. Kocioł pod sceną rozkręcił się już przy „Brake the wall”. Publika razem z kapelą odśpiewała „Oj”- przez klub głośno płynęły słowa ”My zawsze chcemy być razem, my chcemy budować jedność, chcemy tworzyć jedną rodzinę bez uprzedzeń, bez nienawiści”. Pojawiły się kawałki ze starych płyt i z najnowszej  „Niepewności czas”. Z nowego wydania chłopaki między innymi zaprezentowali „Zakuty w kajdany świat”, „Z podniesioną głową”, „Bez końca”, „Niewidzialne piętno”. To był dobry hardcorowy koncert z lekko punkową nutą.

Dezerter – fot. Warjat Rock Foto

Gdy Dezerter pojawił się na scenie ludzie przywitali ich gromkimi okrzykami. Wpierw z głośników poleciało lekko smętne intro, którym od lat zaczynają swoje koncerty. Jako pierwszy kawałek zagrali „Zmiany” z „Underground of Poland”. Od samego początku rozpoczęło się piekło, które przy pierwszych nutach „XXI Wieku” osiągnęło apogeum. Przy „Kolaboracji” pod sceną było już niezwykle tłumnie i ciasno. Pojawiły się najlepsze kawałki z „Ile procent duszy” i „Prawo do bycia idiotą”, za którą dostali prestiżowego Fryderyka w 2011 roku. Dezerter jest jedyną punkową kapelą która została wyróżnioną tą nagrodą. „My Polacy” z tego albumu zostało zagrane z pełną werwą, natomiast publika na całe gardła odśpiewała cały tekst z Robertem. Ulubiony przez wszystkich „Nielegalny zabójca czasu”, rozpoczął prawdziwe szaleństwo, ludzie wchodzili na scenę by mieć choć jedno zdjęcie z Robakiem i potem rzucali się na falę ryzykując wyrzucenie z klubu (tak, w Proximie jest to zakazane). Na koniec zagrali „Ostatnią chwilę”. Można też było liczyć na bis w postaci doskonale zagranego i odśpiewanego z oryginalnym tekstem refrenu „Spytaj milicjanta”, „Dla zysku”, wspaniałego „Dezertera”. Stare dobre szlagiery, przez które wielu zaczęło słuchać tej kapeli. Osobiście na koncertach Dezertera nigdy się nie zawiodłam, koncert trzymał bardzo wysoki poziom, wspaniały show na scenie i z głośników, masa dobrych wspaniałych kawałków, genialne granie, a ten kto nie widział Dezertera na żywo nie wie co traci.

tekst: Łucja Montar

Galeria zdjęć