Magiel Festiwal 2019

0
1181

Jadąc w piątek 19.07 w kierunku Nowego Sącza, na 3 edycję Magiel Festiwal, byłem pewien obaw co do wyboru tej właśnie imprezy. Jako osoba, która zakochana jest w Punk Rocku, powiem że nie byłem przekonany do tak różnych stylów muzycznych, przeplatających się w czasie trwania festiwalu. Wszystkie te style Folk, Rock oraz Punk wzbudzały moje obawy. Jak się jednak okazało bezpodstawne.
Po dotarciu na miejsce, w którym odbywał się Magiel, doszedłem do wniosku, że jest ono idealne na taką imprezę. Dodatkowym plusem było to, że festiwal odbywał się blisko rzeki Kamienica, w której to osoby nocujące na polu namiotowym zażywały chłodzącej kąpieli – studzącej panujące emocje. Zaplecze  festiwalu również  sprawiało, że każdy znalazł  coś dobrego dla siebie. Ale przejdźmy do tego co każdego z Nas najbardziej interesuje, czyli do obsady.

Piątek 19.07
W pierwszym dniu przewidziano koncerty 5 kapel o bardzo odmiennych stylach muzycznych. Na pierwszy ogień poszedł lokalny rockowy zespół  PRETOR. Mieszanka doświadczenia oraz młodości idealnie się  uzupełniała na scenie. Ekipa  zagrała dobrze  przygotowany, bardzo rockowo brzmiący set. Osobiście byłem bardzo miło zaskoczony występem Pretora, gdyż odsłuchując sobie przed Maglem kilku kawałków kapeli, nie czułem tej mocy, która jednak była  widoczna w trakcie trwania  koncertu. Niestety  jak to bywa na takich imprezach, rola otwierającej kapeli, niesie za sobą ryzyko bardzo małej ilości osób w okolicach sceny. A szkoda, bo naprawdę warto mieć nazwę tej kapeli w pamięci.


Następnie na scenie w Zawadzie, zameldował się 6 osobowy zespół ze Śląska, który zaprezentował nam Folkowo-Rockowe brzmienie. Mowa o ZDRAWICY. Jak sama nazwa wskazuje, zespół  w  swojej twórczości inspiruje się w szczególności mitologią Słowian oraz  motywami natury. Zdrawica istnieje już 9 lat, i widać że  koncerty sprawiają  im wielką  radość, co również  można  odczuć stojąc  przed sceną. Bardzo  pozytywną  energię  przekazuje  widzowi damska część zespołu . Osobiście, mimo że  daleki jestem od bycia fanem muzyki Folkowej, odebrałem ten śląski skład mega pozytywnie.


Kolejnym składem, który  zawitał na scenie, było THRUDY z Bełchatowa. 12 letnia kapela, zaprezentowała nam set muzyki alternatywnej z elementami  reggae oraz  progresywnego rocka. Ale wyraźnie widać, że chłopaki zaczynali  od muzyki osadzonej w klimacie HC -Punk. Kapela mega pozytywnie zaskoczyła mnie, kontaktem z publiką, która  coraz liczniej pojawiała się pod sceną. Na pewno w dużej mierze jest to zasługa mega flow, które posiada wokalista Piotrek. Jego mega pozytywne nastawienie oraz nie znikający uśmiech przekona nawet najbardziej wymagającego słuchacza, do tego żeby pobujać się  do muzyki zespołu.  Jak dla mnie, MEGA WYSTĘP chłopaków, i polecam każdemu, wybrać się na ich koncert, jeśli będziecie mieć taką  okazję. Na 100% się  nie zawiedziecie 🙂


Przyszedł czas na zespół, na którego występ czekałem najbardziej w pierwszy dzień festiwalu. Mowa o pochodzących z Transylwanii  SELFISH MURPHY. Każdy, kto interesuję chociaż trochę muzyką z gatunku Punk, słyszał reprezentantów tej sceny grających Celtycki Punk. Moc, energia oraz bardzo miłe dla ucha dźwięki, które lecą ze sceny, sprawiają że chce się iść pobawić. Nie inaczej jest w przypadku SELFISHA. Kapela  poza swoimi kawałkami, posiada również kilka  coverów, co sprawia, że każdy kto jest pod sceną kojarzy jakiś Ich kawałek. Wiem że wiele osób może  się nie zgodzić z moją opinią, ale dla mnie to był najlepszy zespół, który tego dnia  zagościł na scenie. Jeśli ktoś by był zainteresowany, 2 sierpnia chłopaki będą grać koncert w Polańczyku.


Ostatnim, piątym zespołem pierwszego dnia, było Meksykańskie LOS KAMER. Liczna publika, rozgrzana poprzednimi zespołami, została uraczona połączeniem jazzu, swingu, bałkańskiej, klezmerskiej, cygańskiej, meksykańskiej muzyki tradycyjnej i latynoskich rytmów. Co ważne, jest to zespół instrumentalny i wszystkie jego kompozycje są oryginalne. Warte odnotowania jest również to, że w trakcie trwania jednego z kawałków, miał miejsce pokaz tańca z ogniem. Najlepszą puentą niech będzie to, że licznie zgromadzona publika, bawiła się wyśmienicie przy dźwiękach muzyki LOS KAMER.


Na tym zakończyliśmy pierwszy dzień Magiel Festiwal.
Sobota, drugi dzień Magla, rozpoczął zespół STONAGE FULL OF SUN. Bardzo charakterystyczne dla tego składu jest to, że odnajdują się zarówno w Rocku jak i w muzyce Bluesowej. Słuchając ich koncertu, można było wyłapać energię  oraz żywioł, ale również była nutka luzu i finezji. Dużym plusem STONAGE jest kapitalny głos wokalistki. Lecz niestety, podobnie jak w dniu pierwszym, nie było za dużo osób pod sceną. A szkoda, bo było warto w to sobotnie popołudnie posłuchać tej kapeli.


Następnie, na scenie, zameldował się  krakowski skład JERNA. Kapela idealnie opanowała połączenie Folka oraz Metalu. Ciężkie brzmienie gitary idealnie współgra z brzmieniem fleta i liry. Również podwójny wokal damsko – męski bardzo dobrze ze sobą  współgra. Mimo że totalnie nie mój styl muzyczny, to jednak bardzo pozytywnie zostałem zaskoczony przez JERNĘ.


Kolejna ekipa , która pojawiła się na scenie, była wrocławska PRAWDA. Wielki szacun dla Melona i ekipy, że po przejechaniu prawie całej Polski, praktycznie prosto z trasy, weszli na scenę i zrobili to, co lubią najbardziej. Idealnie przygotowany set koncertowy, zawierający zarówno stare jak i nowsze  kawałki, spowodował, że  pod sceną zaczęło  pojawiać  się  coraz więcej osób. Od pewnego czasu Wrocławianie utrzymują  dość  wysoki poziom, i nie inaczej było też w Nowym Sączu. Dla miłośników muzyki Punk, niestety to był  jedyny reprezentant tego gatunku drugiego dnia festiwalu. Lecz w moim odczuciu PRAWDA swoim setem , zrekompensowała to że nikt inny tego dnia  nie grał  na scenie tego rodzaju muzyki.


I teraz  nastąpił prawdziwy Magiel muzyczny. Po punkowym brzmieniu, na scenie pojawiła się kolorowo błyszcząca ekipa z Górnego Śląska. Mowa o FUNK DA SYSTEM. Ślązacy, zabrali publiczność na wycieczkę po klimatach  Funk, Soul, Disco. Ciężko napisać coś, o stylu muzycznym , którego się totalnie nie czuję. Lecz słuchałem Funk Da System z uśmiechem na ustach, czyli mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że swój cel osiągnęli 🙂 jak dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie muzyczne.

Kolejną  kapela goszcząca na deskach Magla, to spóźnialscy z Torunia. JEMIAYKA, bo o nich mowa, mieli lekkie spóźnienie, spowodowane tym że tego dnia grali wcześniej już na jednym koncercie. Jednak dźwięki reggae oraz  bardzo humorystyczne  teksty, spowodowały, że ludzie  bardzo dobrze  bawili się przy scenie. Kawałki o Moherowym Berecie, albo Pamiętnik Młodego Zielarza (tak ten Pamiętnik z Akademii Pana Kleksa) wywoływały uśmiech na twarzach ludzi  będących w tym momencie w okolicach sceny. Mimo że pierwszy raz słyszałem tą kapelę, to pewne części teksu o Młodym Zielarzu, śpiewałem razem z Nimi. Kto z nas tego nie pamięta 🙂


I w ten o to sposób, dotarliśmy do ostatniego zespołu tego dnia goszczącego na Maglu. Scena zrobiła się „światowa” gdyż mieliśmy na niej Norwega, Węgra oraz Irlandczyka. Dawką rock-pop- blusowego grania uraczyła nas kapela MONGOOZ AND THE MAGNET. To trio uraczyło nas dawką muzyki bardzo sympatycznej dla ucha, oraz sprawiającej że „nóżka sama zaczyna chodzić w takt”. Godnym odnotowania jest to że jeden z członków  kapeli grał na kontrabasie. Jako że było już  grubo po północy, panowie idealnie wkomponowali się w rolę  kapeli zamykającej imprezę.


Generalnie na tym powinienem zakończyć ten artykuł, lecz była jeszcze jedna osobistość na festiwalu, o której wręcz OBOWIĄZKIEM jest wspomnieć. Mowa o KUDŁATYM, bardziej znanym jako Kudłaty SoundSystem. Łukasz na festiwalu pełnił rolę prowadzącego całą imprezę, i zrobił  to na najwyższym poziomie. Jego flow, kontakt z publiką plus wykorzystanie tego że jest Beatboxerem oraz Raperem, powodowało za każdym razem uśmiech na twarzy osób , które były na Maglu. Zaprezentował również swoją próbkę możliwości wokalnych, wspartych podkładem beatboxera oraz muzyką reggae. Oby coraz więcej tak pozytywnych osób prowadziło  imprezy oraz festiwale.
Wielkie dzięki dla ekipy 33trzysta obecnej na Magiel Festiwal za wspólną zabawę. Kasi, Krzyśkowi oraz Michałowi, którzy stworzyli tak fajną imprezę, dziękuję za zaproszenie i życzę  mnóstwo energii i siły przy kolejnych edycjach, na których mam nadzieję się  pojawić 🙂 Jak również wszystkim których poznałem w trakcie tych dwóch dni 🙂 za wspólne rozmowy, nie tylko o muzyce.
Mam nadzieję że za rok zobaczymy się na IV edycji Magiel Festiwal

tekst i zdjęcia: Grzegorz Maciejasz