The Dreadnoughts + Criminal Tango / Hydrozagadka 15.05.2019

0
911

 

15.05 w środku tygodnia do Hydrozagadki przybyli wielbiciele dobrego gitarowego grania. Jako pierwszych na scenie mogliśmy podziwiać Criminal Tango. Zespół prezentujący bardzo skoczną mieszankę muzyczną, w której słychać nutę punka, rock’n’rolla oraz swingu. Chłopaki pojawili się w klasycznym dla siebie stylu, ubrani na czarno z czerwonymi akcentami, co dodaje uroku ich scenicznej prezencji.

Zaczęli swój koncert od jedynej piosenki w języku angielskim jaką mają w repertuarze “Makes The Hype”. Ich muzyka od razu poruszyła publikę do podrygów. Spil przywitał zebranych rzucając żartami. Chłopaki zagrali między innymi “Warszawscy Bikiniarze”, “Aleja Cieni”, najnowszy kawałek z repertuaru “Plac Zbawiciela”, a jako, że wokalista lubi klasycznego rock’n’rolla nie mogło zabraknąć i “Hej Bejbe”. Z nowej płyty “Sztuka Jest Sztuką” usłyszeliśmy też “Siedem Kaszkietów”, do którego pojawi się teledysk, drugi w karierze zespołu.

Spil zapowiedział publice “Tanga jeszcze nie było, ale tango będzie jeszcze raz”. W trakcie utworu zebrani pod sceną skakali w swoim własnym tangu zwanym pogo. Pomiędzy kolejnymi kawałkami usłyszeliśmy ze sceny informację, że dziś z zespołu odszedł Max więc jego zdrowie. Specjalnie dla klawiszowca Brokata, zagrali jego ulubiony kawałek klawiszowca, w którym najbardziej ze wszystkich utworów może się popisać swoim kunsztem “Nie Kłam”. Spil podziękował zebranym za przybycie, zaprosił do spotkania przy barze i stwierdził, że widzimy się pod sceną na The Dreadnoughts. Na koniec z głośników usłyszeliśmy “Tango Kryminalne”. Oczywiście publika domagała się bisu, więc klawiszowiec przejął gitarę i zagrali “Warszawę”. Criminal Tango po raz kolejny dali wspaniały koncert, pełen charyzmatycznej muzyki, dobrego kontaktu z publiką i tego wieczoru zdecydowanie powiększyli swoją grupę fanów.

 

Jako gwiazda wieczoru wystąpili Kanadyjczycy The Dreadnoughts. Zespół prezentuje niezwykle energiczną mieszankę folku, szant i punka. Zespół gra w sześcioosobowym składzie, a ich pseudonimy są adekwatne do stylu muzyki: The Fang– Gitara i wokal, na skrzypcach Wormley Wangersnitch, na akordeonie i jako drugi wokal Leroy „Slow Ride” McBride, na mandolinie, banjo i wokalu Dread Pirate Druzil, na basie Squid Vicious, a na perkusji The Stupid Swedish Bastard.

Na scenie pojawili się z szerokimi uśmiechami na twarzach, od razu rzucając żartami w stronę publiki i humorystycznie konwersując z zebranymi pod samą sceną, którzy poczęstowali ich truskawkami. Wówczas Fang zaczął zachwalać polskie jedzenie, stwierdził, że polskie ogórki kiszone są najlepsze na świecie. Poprosił publikę o pocałowanie gitary na szczęście, aby koncert był udany.

Od samego początku tłum zebrany w klubie szalał. Tego dnia usłyszeliśmy mieszankę najlepszych i najpopularniejszych utworów z ich sześciu wydawnictw. Koncert rozpoczął się od kawałka “Antarctica”, potem można było usłyszeć niesamowicie energicznie wykonane “Jolie Rouge”, “Victory Square”, “Turbo Island”. Dla śmiechu pomiędzy piosenkami zespół wykonywał “Everybody Hurts” R.E.M, za które wokalista każdorazowo przepraszał. Z najnowszej płyty usłyszeliśmy “Forregin Skies” i “Back Home In Bristol?”. Zagrali też swoją wersję szanty “Old Maui”, przy której pogo zostało wzbogacone o ludzi płynących na fali. The Fang stwierdził że grali w każdym kraju w Europie, ale tu publika szaleje najbardziej.

By nabrać chwili oddechu pomiędzy utworami wokalista znowu wrócił do truskawek, których tym razem domagało się kilka osób z publiki, więc Fang rozpoczął zabawę rzucania nimi w tłum usiłując trafić do ust zebranych. Ku uciesze zebranych pod samą sceną po kilku trafionych strzałach sytuacja się odwróciła. Gdy nadszedł czas na lekką zmianę muzyki na tą inspirowaną polką, wokalista wspomniał nieco o płycie “Polka’s Not Dead”. Opowiedział anegdotę o tym jak rozumiał określenie Polkas jako wszystkich Polaków, a później ktoś go wyprowadził z błędu, że jest to określenie tylko części żeńskiej populacji naszego kraju oraz jak większość ludzi nie rozumiała kontekstu nazwy płyty. Do zaśpiewania “Ivanhooo” zostali zaproszeni wszyscy co umieją śpiewać. Nieco później Fang przedstawił zebranym członków zespołu, Druzil podchodząc do samej krawędzi sceny odegrał solo, które na prośbę wokalisty powtórzył trzymając mandolinę za głową.

Fang zapowiedział kawałek “Sleep Is For The Weak”, który powstał w Polsce w trakcie ich poprzedniej trasy koncertowej. Szaleństwo pod sceną nie ustawało, żywa muzyka i charyzma ciągle tańczących i skaczących na scenie muzyków udzielała się wszystkim w klubie. Przy “Cider Road Trip” mandolinista Druzil popłynął na fali. Ludzie płynęli na fali co chwilę jak na wielkim festiwalu. Na koniec koncertu zagrali “Elizabeth”, ale jako, że publika domagała się więcej i więcej, głośno skandując i nawołując zespół, w humorystycznej atmosferze całego koncertu The Dreadnoughts zagrali refren z piosenki “Smells Like Teen Spirit” Nirvany i jeszcze raz “Everybody Hurts”. Na bis Fang zaprosił dodatkowych dwóch wokalistów z publiki, by zaśpiewali z nim refren i poprosił o aplauz dla nich. Jako ostatnie zagrali “Poutine” “Daniu lepszym niż pierogi, lepszym niż Quebec, z którego pochodzi, piosenka kompletnie nie o putinie.” Po raz ostatni tego wieczoru publika i muzycy na scenie oddali się kompletnemu szaleństwu, po którym wszyscy rozeszli się mokrzy od potu, wyczerpani i szczęśliwi.

Ten koncert i to co się na nim działo można opisać tylko w jeden sposób. WOW! To było niesamowite widowisko, pełne pasji, charyzmy i wspaniałej muzyki, poruszającej do głębi, wydobywającej z ludzi niespożyte zasoby drzemiącego zazwyczaj szaleństwa.

W trakcie koncertu pojawiła się zapowiedź kolejnej, bardziej szantowej płyty zespołu, więc może już niedługo będzie okazja ponownie zobaczyć ten niesamowity zespół na scenie.

>Pełna galeria zdjęć<

>Fb The Dreadnoughts<

>Fb Criminal Tango<