To już w niedziele… czyli coś na temat Finałów WOŚP

0
819

W najbliższą niedziele znowu będziemy mieli „Letnią zadymę w środku zimy” czyli już 27 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 

Trochę wyjdę na emeryta bo pamietam pierwszy finał w 1993 roku.  I miałem okazje wtedy wejść do studia TVP. Tak byłem wtedy 10 letnim gówniarzem. Ale pamietam jak spotkałem Jurka jak i prof Maruszewskiego i razem z babcią mieliśmy okazje trochę z nimi pogadać. Pamietam też dumę z tego że mam na sobie naklejone to czerwone serduszko. Niestety następnego dnia w szkole zderzyłem się z upadkiem tej dumy jak zostało mi ono zabrane i zniszczone. Przez lata grałem z orkiestrą w rożnej formie. Pewną tradycją rodzinną stało się robienie zakupów w sklepiku finałowym czyli obecnie Siemashopie. Do dzisiaj mam gadżety z pierwszych finałów. Tradycją rodzinną było kupowanie kubków finałowych które zwiemy „zastawą rodową”. Tak samo oglądanie na żywo Światełka do Nieba. Moja świętej pamięci babcia ominęła tylko jedno światełko gdy już stan zdrowia nie pozwolił jej wyjść z domu. Tak samo wykopywała mnie z domu na Woodstocki jak już życie pozwoliło mi jechać (rożne powody dlaczego wcześniej nie dotarłem) i sama żałowała że tam nie dotrze z racji wieku. 

Żeby nie było moja matka dotarła już nie na Woodstock a na Pol’and’Rock. 

Opisuje to dlatego żeby pokazać że WOŚP jest częścią mojego życia i tego kim jestem teraz i co robię w życiu.

Z tego co wiem nikt z rodziny nie musiał korzystać i nie korzystał ze sprzętu od fundacji ale życie pokazało nam jak taki sprzęt jest potrzebny. Mnie też życie pokazało jak koszulki z serduszkiem pomagają w kontaktach z personelem szpitalnym. Tak nie zmyślam, naprawdę widziałem w oczach ludzi pracujących w szpitalach, zrozumienie i pewien szacunek. Nie byłem traktowany „per Noga”. A moja garderoba od lat składa się głównie z koszulek z logo WOŚP czy to z finałów czy festiwali.

Tak Orkiestra ma swoich krytyków i ludzi, którzy z nią walczą w imię własnych zasad. Ale nikt nie dostrzega tego że, poza sprzętem jaki kupuje z kasy zebranej na finałach, edukuje ale nie w sposób mentorski. Uczy jedności, radości z życia i szacunku. Szacunku do człowieczeństwa i inności. Oczywiście finał to już wielka machina charytatywna i pewien ambasador naszych zalet patrząc po świecie. Mimo to i mimo źe świat się zmienia nawet ten lokalny. Orkiestra gra „bez focha” jednocześnie ilość wolontariuszy, sztabów i imprez finałowych co roku rośnie a tempo w jakim w fundacji napływają zgłoszenia z całego świata jest niesamowite. 

Tak samo przez tą ogromną machinę trochę już brakuje luzu i abstrakcji w wolontariuszach na warszawskich ulicach. Choć to tylko moje zdanie. Ale tą radochę, luz i rockowy sznyt dalej widać w okolicach Pałacu, czy na imprezach finałowych. Widać jak dorośli ludzie z puszkami czują się znowu dzieciakami i pokazują jak można się przy tym bawić swoim pociechom. Tego nikt nam nie odbierze i pokazuje że mimo ideowej walki z orkiestrą ten duch dalej w nas żyje

Nie wiem jak Wy ale ja „To czuje” a podobnych do mnie widać w wakacje na „Pol’and’Rocku” i to niezależnie od wieku. I spotykają się tam w szacunku do siebie i inności. A da się spotkać rodziców z niemowlakami jak i ludzi po siedemdziesiątce.

Fundacja przez te lata zrobiła dużo „dobrego” którym się nawet nie ma jak chwalić. Znam lekarzy czy ratowników których do takiej drogi życiowej pchnęło to że byli w Pokojowym Patrolu. Nie zliczę ilu znajomych „pomaga innym” w rożnych formach bo kiedyś śmigali z puszką po swoim mieście w tą styczniową niedziele. Tak samo ile innych fundacji dostało pomoc rzeczową w formie sprzętu od WOŚP aby mogli pomagać godnie swoim podopiecznym. Tu fakt jest zasługa sponsorów WOŚP ale gdyby ta machina nie była tak skuteczna to nie było by na to szans. 

Orkiestra to nie tylko fundacja to my wszyscy, fundacja pozwala nam odkryć to w sobie. 

Dlatego mam nadzieje że niezależnie od pogody wyjdziecie w najbliższą niedziele na ulice wrzucicie coś do puszki i może spotkamy się gdzieś w okolicach sceny pod Pałacem Kultury i epicentrum tej zadymy czyli studia bo znów nasza ekipa będzie relacjonowała wam ten finał ze środka. I w sumie tak jak rozmawialiśmy miedzy sobą dla każdego z nas jest to jeden z najważniejszych dni w roku. 

P.S. Nie spodziewałbym sie że po 27 latach większość tych ludzi na tym filmie będę znał osobiście. I to napewno zasługa tego że gram z orkiestrą. 😉