Długo wyczekiwany weekend lutowy zapowiadał się naprawdę smakowicie. Ostatecznie mój wybór padł na Lublin oraz Punkowe Walentynki w Klubie Rider’s. Pozostałe opcje, które brałem pod uwagę to był Gdańsk oraz Myślenice. Jak się okazało wybór w 100% trafny.
Dla mnie Lublin zawsze oznacza świetną zabawę, czy jadę na koncert, czy też prywatnie do znajomych. Tym razem jednak, postanowiłem połączyć wypad koncertowy ze spotkaniem z przyjaciółmi z Lublina. I tak wycieczka, której punktem kulminacyjnym miał być koncert, zaczęła się już 14 lutego.
W sobotni wieczór, pojawiłem się w Rider’s Pub na zaproszenie organizatorki Marty, żeby zobaczyć na żywo Psycho Skład z Kocka, pochodzący z Piekar Śląskich Dekolt oraz myślenickie The Bastard.
Jako pierwsi na scenie pojawili się panowie z Kocka. Z ręką na sercu przyznaję, widziałem ich po raz pierwszy na żywo, ale ich brzmienie, które przypomniało mi brudne dźwięki punka z lat 90, zapadnie w mojej pamięci na długo. W obecnej muzyce punkrockowej bardzo mi brakuje tego „brudu” oraz surowości jaka miała miejsce na polskiej scenie punk 30 lat temu. Obecne (nazwijmy to) „gwiazdy” najwyraźniej zapominają jak to ma wyglądać i po co grają koncerty. Chłopaki z Psycho Składu pokazali mi jednak, że są jeszcze ekipy, dla których liczy się kontakt z publiką, brudne brzmienie oraz dobra zabawa na koncercie. Aż chciało by się powiedzieć pewnym osobom „tak wygląda Punk, tak wygląda dobra zabawa, a nie to wasze cukierkowe Punk Polo”. Jeżdżę dużo po koncertach, widzę i słucham różne wynalazki, oraz tzw „gwiazdeczki”, ale Psycho Skład w sobotni wieczór to było naprawdę coś rewelacyjnego. Polecam każdemu wybrać się na ich koncert, jeśli będziecie mieć okazję. Panowie, oby tak dalej, bo naprawdę warto iść tą drogą, którą wybraliście.
Następni scenę przejęli mieszkańcy Śląska czyli Dekolt. Zespół, który za rok będzie obchodził XXX-lecie działalności. Nie mam zbyt dużo okazji, żeby być na ich koncertach i po pierwszych rytmach znowu zostaję mile zaskoczony. Szukając wokalu zespołu, na próżno wypatrujesz go w pierwszym szeregu. Znajdziemy go bowiem za perkusją 🙂 i jak dla mnie już wielki plus dla zespołu, bo wiem ile energii i mocy jest potrzebne do zagrania koncertu, a tu jeszcze doszły kwestie wokalne. Widać jednak, że pod względem muzycznym, Dekolt to już jest prawie 30 lat grania. Set koncertowy bardzo dobrze przygotowany, zespół zgrany idealnie. Widać, że skład nadaje na tych samych falach. Czerpią radość z grania i jest ono dla zespołu dobrą zabawą. Zabawą, która udziela się również osobom, które przyjdą na koncert, a to w punk rocku jest najważniejsze. Bez zbędnego „pieprzenia”, bez gwiazdorstwa… Po prostu punk rock. Już po pierwszych kawałkach Dekoltu byłem w 100% pewny, że wycieczka na koncert była strzałem w dziesiątkę.
Ostatni na scenie pojawili się górale z Bastard. Dla nich kolejny koncert na dużym plusie. Widać, że zespół doszedł do tego momentu, że czas wejść do studia i nagrać coś nowego. Przez ostatni rok nowi członkowie zespołu musieli przyswoić materiał, który Bastard nagrał przez 13 lat. Na chwilę obecną przebudowany skład jest już gotowy do nowych wyzwań, czyli nagrania nowych kawałków, a za jakiś czas nowego albumu. Albumu, na który czekam z niecierpliwością oraz zaciekawieniem. Ktoś może zapytać czemu? Już odpowiadam 🙂 Ta płyta będzie zupełnie czymś nowym w wykonaniu zespołu. Obecny skład, to jest zupełnie inne spojrzenie na muzykę, niż to, co było przez te 13 lat. Jeśli zespół z takim zaangażowaniem nagra płytę, jak przyswoił materiał i szybko się zgrał, to nadchodząca płyta może być czymś rewelacyjnym. I właśnie tego życzę Przemkowi oraz chłopakom z całego serca.
Koncert pokazał, że można zrobić coś fajnego, w mniejszym klubie, i wyjdzie to naprawdę bardzo dobrze. Na tym koncercie było wszystko, dobry stary punk, mocne pogo, a nawet i chwilowe mordobicie. To nie była impreza typu „ach jacy jesteśmy świetni” przy dźwiękach marnej imitacji punka. To był koncert rodem z lat 90 🙂 Wielkie dzięki dla Marty za zaproszenie i za organizację. Nikt nie wie ile trudu wkładasz w te koncerty. Czasami się one nie udają, a czasami są takie jak ten w Lublinie. Po twoich reakcjach sądzę, że jesteś w 100% zadowolona z tego baletu. Obyś częściej miała przyjemność robić takie imprezy. Chciałbym również podziękować ludziom, którzy pojawili się w Rider’s Pub. To właśnie dla takich osób warto robić koncerty punkowe. Oby było was coraz więcej! Czapki z głów dla osób z Rzeszowa, Warszawy, którym chciało się ruszyć 4 litery i przejechać te kilkadziesiąt km albo i więcej. No i zespołom, które zagrały, za to, że robicie to z takim zaangażowaniem i radością. Bez zbędnego przepychu, bufoniady oraz udawania.
I mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia gdzieś w PL na jakimś kolejnym dobrym koncercie.
Oi !!!
tekst – #gm
Zdjęcia – Wiara Rocka